Translate

środa, 7 kwietnia 2021

50.

Warto spojrzeć czasami, jak niewiele brakowało, albo nadal, jak niewiele brakuje nam, by obraz naszej rzeczywistości był (a może nadal jest?) tak dalece niepełny, że trudno by go w zasadzie w ogóle nazywać jakąkolwiek rzeczywistością.

Wystarczy, że nie mielibyśmy oczu, kosztem jakiegoś innego, zastępującego je szczątkowo zmysłu... Mało to prawdopodobne, jako że oczy, zdaje się, stanowią kluczową wartość ze wszystkich zmysłów, ale gdyby nawet tak się stało... Byśmy pojęcia nie mieli o gwiazdach, planetach, barwach, bądź kupie psa na chodniku, póki w tę byśmy nie wdepnęli. Taki oto miałki i bez wyrazu byłby wówczas nasz świat i do głowy by nam nie przyszło, że ten nasz w zasadzie jego jedynie obraz jest tak prymitywny, iż w gruncie rzeczy nie przypomina nawet i karykatury.

Albo weźmy myślenie... Gdyby w taki sposób nie potoczyła się nasza ewolucja, jak się potoczyła, światem naszym byłby banan, seks i drzewo, nijak zaś ciekawość, jak to w ogóle jest, że banan z drzewa wyszedł...

A, porzucając czynniki fizyczne, wejdźmy na grunt społecznych. Co takiego by było, gdyby cudem jakimś nagle okazało się, że jednak boski upragniony raj wcale taki dobry nie jest, mało tego, jest tam po prostu źle, zimno i bez wyrazu. A pociągnijmy tę wajchę anarchii do końca, mówiąc, że, fakt, dobro jest w istocie piękne i boskie, ale jedynie na tym łez padole, bo po śmierci to w piekle czekać nas będą jedyne słuszne uciechy.

Toż gdyby ten jeden aspekt nagrody za takie i kary za inne zachowania tylko zmienić, to jakby przeciąć włos, na którym wisi przysłowiowy miecz Damoklesa, pod którym byłaby jakakolwiek chęć czynienia dobra u wolej liczby osób.

Jeden czynnik wystarczy, i społeczny nawet, by życie nasze, postrzeganie świata, nasza tego wizja zmieniła się dla nas nie do poznania, choć w zasadzie cały czas świat byłby taki sam. Żyjemy w uporządkowanym obrazie rzeczywistości- uporządkowanym fizycznie, byśmy się nie przewrócili na skórce od banana i społecznie, byśmy z kolei nie pozabijali się w imię tej skórki. 

Jesteśmy więc, jak małe dzieci, jak lalki, które robią to, co im dane od innych lalek, bądź od konstruktora- natury samej, Boga, czy jakkolwiek by zwać. A przecież wszystko mogło potoczyć się inaczej, mogliśmy mieć krótsze sznurki, nie mieć jednej ręki, mniejszą głowę, inny kapelusz, inne prawa, obowiązki, wierzenia i cały świat byłby dla nas równie całkiem inny, choć, w gruncie rzeczy, tak naprawdę, jak wyżej..., on sam byłby wciąż taki samiuteńki. Tylko my byśmy tego, bo i jak, nie potrafili dostrzec.

Żyjemy w skrzętnie zbudowanym dla nas obrazie świata, obrazie zbudowanym przez naturę, może Boga jakiego (a może i Bogów), a na pewno przez przodków, nie zdając sobie często sprawy, jak to wszystko, to całe takie a nie inne postrzeganie tego, co za oknem, było mało prawdopodobne, jak całkiem to inaczej mogło wyglądać i jak przez to dalece odmienne mielibyśmy pojęcie o świecie, jak dalece ułomne, a może na odwrót- pełniejsze...

Bo wiadomo zresztą, ile mogliśmy stracić, ale nie dowiemy się przecież nigdy, ile, przez takie a nie inne uporządkowanie całej naszej egzystencji, samego świata przegapiliśmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz