Translate

środa, 7 kwietnia 2021

17.

Zapraszam na przeczytanie trochę o filozofii za 5zł, o której niby już wszyscy wiedzą, ale dzięki temu też łatwiej jest o tym ponownie napisać, może ktoś w sumie nie wiedział. Oczywiście obiecuję, że nic praktycznego z niej nie wyniknie, ale to już z definicji...

Proszę Państwa, czy jest cośkolwiek stałego na tym smutnym i nudnym świecie? Nawet to, że jest nudny i smutny nie jest do końca jedyne i pewne.

Jeśli by była jakaś prawda ostateczna, to najpewniej musiałaby być ta w jakiś sposób nieporuszalna, a na niej już mógłby oprzeć się wszelki zmienny świat. Musiałaby być pewna właśnie, jedyna, dająca nieuziemionej świadomości spokój, wytchnienie i pewność, że tamta strona jest stroną prawą, a tamta lewą, że jest przód i że jest tył.

Tymczasem wszystko, co nas otacza, zdaje się być gorzko-radosnym panta rhei. Wszystko przemija i rodzi się nowe, i słońce zgaśnie, a zanim to nastąpi, to i my znikniemy, a zanim znikniemy, to w większości z nas zniknie miłość, albo zupełnie na odwrót, miłość się urodzi... By w sumie i tak na końcu zniknąć wraz z nami.

"Dopóki śmierć was nie rozłączy".

W tym przelotnym świecie musimy za wszelką cenę odkryć, a jak nie, to choćby i wymyślić jakąś pieprzoną stałość, na której osadzić będziemy w stanie nasz spokój i pewność, i swoiste "ufff, mamy to".

Musimy mieć podstawowe zasady nauk, których, nawet jeśli okażą się te z czasem błędne, będziemy bronić do ostatniej kropli nadziei. Nie możemy przecież powiedzieć sobie, że nawet nasza największa pewność- wiedza, okazała być się przelotnym, niestałym fałszem, jak miłość, życie itd. Wiedza, która przecież do tej pory tworzyła zgrabnie naszą cywilizację, określała nas, pozwalała czuć się złotym szczytem piramidy Cheopsa. I nawet jeśli okaże się być w swych podstawach błędną, zbrodnią na ludzkości byłoby się jej ot tak bezpardonowo wyprzeć, a gatunek niekulturalnie oskarżyć o błąd świata umysłu, więc jego opus magnum. To tak, jakby zamachnąć się na całą cywilizację, z której korzystamy i której jesteśmy częścią, tak, jakby zdeptać poczucie stałości, pewności świata, a kierunek prawy nazwać lewym... Nawet jeśli by to była prawda, to nawet nie brzmi ona dobrze.

Ale poczuciem stałości, zdefiniowania, ucieczką od próżni jest dla nas też Bóg. Bóg jest jeszcze lepszy, bo obiecuje nam wieczność, czyli w zasadzie zaprasza nas do upragnionej stałości. Jeśli teraz założymy, że Bóg jest wymysłem ludzkim, to zdanie będzie brzmieć kuriozalnie, jak wybryk chorego umysłu... Oto nagle nasz własny wymysł zaprasza nas do ziszczenia naszych nadziei i pragnień...!

Bóg nas pociesza, Bóg nas kocha, Bóg nie pozwoli nam umrzeć tak do końca, a to wszystko na stałe. Gdy jest Bóg, w zamyśle stałe jest to, co do tej pory, na bazie tej głupiej nauki, stałe nie było, a co nam było właśnie jako stałe potrzebne. Stała zaczyna być miłość, ba, życie całe jest z miejsca stałe, dobro jest stałe, raj jest stały, jedna strona medalu jest stała...!

Zatem, idąc myślą Pascala, nieodpowiedzialnie jest ot tak wypiąć się dupą na Boga. Jak się obrazi, nici ze stałości i wieczne panta rhei, i zamach na przedwieczną wiarę naszych babć, na której nasza kultura, narodowość, my... Też nie można ot tak się na to tyłkiem obrócić. Nie wypada.

Stała może być być może jakaś zasada, logika może, przyczyna i skutek. To wydaje się być takie nieuchwytne, a jednocześnie wszechobecne, empiryczne nawet. Permanentne. Mówiące, że jak jest tak, to stanie się to i to. Wydaje się, że to jest właśnie wieczne. Jak liżę sobie lizaka, to w pewnym momencie się skończy, jak zrobię dziecko na boku, to w dobrze działającym państwie będę musiał płacić na nie alimenty. Stałość ta jest przede wszystkim w naturze- co zjesz, to...

No niemniej to jest właśnie ontologia. Poszukiwaniem czegoś stałego, na którym oparta jest reszta tej smuty. Sens szuka stałości, na której może się oprzeć.

Człowiek nie wytrzyma na dłuższą metę w nieukonkretyzowanym niebycie, więc póki czegoś stałego nie znajdziemy i nie zaczniemy umieć w prawdy obiektywne, póty będziemy choćby je sobie wymyślać i za nie zabijać. A to wszystko dla tak ulotnego, jak chyba wszystko, spokoju i pewności ducha, i może jeszcze nadziei.

Może stała jest jedynie zmiana, ale kogo by to, w przeciwieństwie do Boga, pocieszało...

Tymczasem,

Panta rhei!!!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz