Jaki obrać scenariusz, jakże się zakończyć, jakie Państwo mieliby w niej role? Bo czyż nie jest tak, idąc ulicą pełną starych gazet, bujamy w marzeniu, jakby sennym, wdychając i snując się w oparach pięknych, utopijnych miłości, tego co, o zgrozo, o zgrozo nigdy wydarzyć się nie może...
Ale czy na pewno? Zdecydowanie w to nie wierzę.
Tak jednak się dzieje, zwykle życie wygląda o wiele inaczej, niżmy sobie je w plan przybraliśmy, co, klucz, nie znaczy, że gorzej.
Stąd pytanie o to, że w kwestii miłości, w jaki plan Państwo te przybrali?
...
Ah, moja wymarzona miłość miała kilka dobrych akapitów. Nie spodziewałem się zakończenia, pachniała cudownie, choć też zupełnie inaczej, niż się spodziewałem. W końcu była straszna do przesady i wielka na niby, by w końcu okazać się prawdziwą na amen.
Rzecz w tym, że nigdy nie zdołałem jej tego powiedzieć więcej, niż tysiąc razy. Miłość, miłość - piesek zagłaskany, hipotermia i rów pełen wody.