Translate

środa, 7 kwietnia 2021

42.

Jaki powinien być cel całej ludzkości? Chodzi o to, do czego powinniśmy dążyć jako gatunek, jaki cel ostateczny powinien nam przyświecać i jakie na jego zrealizowanie odpowiednie by były środki?

Ja zauważam tendencje, że czynimy wszystko, by życie raz, że było łatwiejsze, a dwa, że przyjemniejsze. Przyjemność zaś jest celem srogiej większości jednostek, więc dalej można przyjąć, że i całego społeczeństwa. Niemniej wpadamy tu w błędne koła, jako że łatwość życia dla jednego osobnika często okupowana jest trudami rzeszy pozostałej. To samo zresztą z przyjemnością, gdzie ta często niesie za sobą mordęgę całych mas.

Toż nawet wojny powodują przyjemność u jednych poprzez osiągnięcie celu zwycięstwa, a mękę u tych, którzy nie mają wyboru, ani nic do powiedzenia w tej sprawie.

Tak więc można tu przyjąć, że globalnie każdy może pozwolić sobie na inny rodzaj przyjemności. Rodzaje te są od siebie zależne. Przyjemność, do której dążyć będzie osoba sytuująca się niżej w hierarchii społecznej, częściej będzie zależna od przyjemności tych, co są wyżej, co właśnie przykład wojny doskonale pokazuje.

Sama pozycja zaś w hierarchii jest zależna od czynników najczęściej materialnych. Im kto więcej ma dóbr, tym jest ważniejszy, bo i cała nasza cywilizacja składająca się z państw, by te mogły przetrwać, opiera się na tych dóbr wymianie, a więc kto posiada ich więcej, tym na ową wymianę ma większy wpływ.

Można przyjąć, że doskonałą idyllą byłby stan, w którym całe życie poświęcać możemy na jakiekolwiek chcemy przyjemności, co zdaje się być niemożliwe, bo niepodobna pomyśleć, by w żadnym razie przyjemność jednego nie kolidowała z przyjemnością drugiego. Niemniej właśnie do takiej ujednoliconej przyjemności zdąża nasza cywilizacja poprzez nieprzyjemną oczywiście pracę, tak więc wysiłek, który dopiero w przyszłości ma nam dać to, czego chcemy, więc co sprawi nam radość.

Zapewne nigdy cywilizacja nie osiągnie udanego komunizmu przyjemnościowego, jako że każdy będzie dążył do pogłębiania swej własnej przyjemności, która, co ustaliliśmy, jakże często kłóci się z realizacją pozostałych. A zatem błąkać tak się będziemy od nierównego kapitalizmu po komunizm, gdzie ustalać będziemy ogólnie przyjęty poziom przyjemności, poza który żaden nie powinien się wychylać. To oczywiście w wyniku naszych różnorodnych preferencji nie ma prawa zaistnieć, więc ponownie popadniemy w kapitalizm, by zawiedzeni dysproporcją pragnień, które realizowane są często kosztem pragnień innych, ponownie chybotać się w drugą, komunistyczną stronę. 

I ta chybotliwość jest też dla nas zbawieniem i ratunkiem. Bo gdyby okazało się, że gatunek nasz wyrobi praktykę permanentnej przyjemności dla każdego..., jeśli kiedyś osiągnęlibyśmy ten cel, wówczas upadlibyśmy natychmiast w permanentnej ekstazie, jako że nikt nie chciałby podejmować jakiejkolwiek pracy, która przeważnie jest nieprzyjemna, a na której przez lata do osiągniętego dobrobytu dążyliśmy. Byłby wówczas swoisty stupor cywilizacyjny, zastój, następnie regres, w tym umysłowy, bo też i mało który będzie chcieć się trudzić na zdobywanie wiedzy kosztem łatwiejszych przyjemności dostępnych ot tak każdemu...

Na końcu stalibyśmy się prostymi, dążącymi do przyjemności zwierzętami, dla których cały zmechanizowany świat przodków, który im te możliwości umożliwił, będzie niczym płód odległej, niezwykle inteligentnej obcej cywilizacji.

Taki byłby nasz koniec, który przez naszą zaborczą naturę najpewniej nigdy nie dojdzie do swego skutku, chwalić Boga.

Choć to ostatnie to nie do końca. Można przyjąć, że z czasem osiągniemy na tyle dobrobytu dostępnego ot tak, jakiegoś dobrobytu podstawowego, że ten będzie większości z nas wystarczał, ale myślę, że ci, którzy mają ambitniejsze cele w przyjemności, wymagające nieprzyjemnej pracy i odpowiedniej ważności w hierarchii społecznej, nigdy do tego nie dopuszczą, bo wówczas sami zapewne przyjemności nie uzyskają, a niepodobna, by, poświęcając swe marzenia, nigdy do tego nie próbować dążyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz