Translate

piątek, 5 sierpnia 2022

122.

"Z miejsca wstając z czerwonych od gasnących słońc liści - naraz wzniosła się, płonąc, od Ziemi. Zostawiwszy ściemniałe cumulusy za sobą, też to było widać, jak rzednieje niebo. Widziałem, - też że stały w ogniu - fiolety, granaty..., leciałem nią prosto ku nocy."
...

"I ku gwiazdom leciała, można by powiedzieć."
Że ciemniało niebo..., pstryknął długopisem i zasupłał buty. Schował nowy świstek prosto do kieszeni. Skubiąc się po rudej, niedociętej brodzie, zabrał laskę jeszcze, strzepał naleciałe na płaszcz rdzawe liście, patrząc tępo w górę... Wtedy właśnie, jak na złe, włączono latarnie, więc nic nie zobaczył. W domyśle, gdzieś tam były gwiazdy. Poprawił okulary, zapiął się pod szyję, potem, sądzę, że poszedł do siebie. 
Też zaraz poszedłem, zostawiając pod światło błękitną, w nocy trochę bardziej jakby - fioletową, zresztą... - wcale miejską, parkową ławeczkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz