Translate

czwartek, 2 czerwca 2022

109.

Sanie. To jest w istocie dobra rzecz, ale nie mogłyby być to takie zwykłe sanie. Latające, sanie Świętego Mikołaja. Ale nie pocieszne, nie cierpię tego słowa. Więc i nie wyzywające nadto. Myślisz, nie dość im jeszcze zawijasów, a właśnie w nie to chyłkiem pocieszność się wkrada. Więc latające sanie, więc też i nie nazbyt toporne, ale nie gotyckie. Nie wiem dokładnie, jak te powinny wyglądać. Zatem mgliste, stworzone być powinny nie z materii, lecz z gęstej, choć jednak z przezroczystej na drobno energii, ciemno-niebieskiej, a to, żeby wspaniale komponować się z nocą. Dajmy im pojęcie o przestrzeni, żeby decydować mogły o drodze, a to za zgodą woźnicy. Niechże latają zgodnie z myślą, słuchają się właściciela - przeważnie, jakby pies, co niekiedy jest rozumniejszy od pana. 
Tylko jedne jedyne na świecie. Pasujące w południe, obecnością nie niszczące wschodów. Lecące... swoim utopijnym pragnieniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz