Bo przecież ciężko nas złapać, mieszkamy w sąsiednich pokojach. Tuż obok, mi powiesz, lecz kiedy zapukasz z grudniem, kolor ścian nie będzie przypominać... tamtych z zeszłej raptem tylko wiosny. A w lecie śnieg spadnie... Zapalą latarnie, znikną cztery ściany, a już go nie poznasz. To pokój, naprawdę? A za tym pytanie, czy naprawdę byłeś w czyim to pokoju?
Mój pokój..., jak uwielbiam z niego obserwować ludzi! Zmieniać meble, malować ochroną do drewna, tasować w nim układ pojedynczych roślin... I pić rozmaite herbaty.
W każdym razie..., z grubsza pozostaje taki sam, na co dzień, chociaż... mój pokój faluje... faluje niebiesko-brunatnie, w porze obiadowej, a odwrócisz głowę - to już go zupełnie nie poznasz. Choć dodam, po prawdzie, nic się w nim wcale nie zmienia - i to mój prywatny paradoks.
W tym także możliwe, prócz mnie, nikogo w nim nigdy nie było. Do końca i na poważnie, a myślę, że również przelotnie. I bez metafory, tak powiesz.
Kim jesteś? Odpowiedz.
Czy byłeś u kogoś w pokoju?
Gdy patrzę z ukrycia, jestem już tak bardzo blisko. Choćbym patrzył w oczy i choćbym dotykał... I seks, seks, seks to przy pełni księżyca..., mój Boże, jak często to przecież całkiem inny pokój, zamknięty na cztery spusty.
Mój pokój, niebiesko-brunatny... i z rudo-czerniawym kotem.
...
Ech...
Dziś jeszcze zobaczę sto tysięcy ludzi. I nikt mnie na serio nie pozna, zagram z gracją ciałem, pobawię się głosem, a kiedy się znudzę, odpocznę w prywatnym pokoju, faluje z cicha na brunatno (to dzisiaj). Wieczorem. Przy świecach... Ach, jak się powtarza. Gdy kiedyś czyjś znajdę, do kogo zapukam... Opowiem.
I ty, gdy ujrzysz człowieka, opowiedz, jak ten wygląda. Albo nie mów! Proszę, to nazbyt prywatne. I ja ci niczego nie powiem.
Zapytasz, gdzie jestem? To tak nielogiczne.
Gdzie są wszyscy ludzie?
Nie wiem.
Rafał Pigoń
p.s. Pisałem to w swoim pokoju,
falował niebiesko-brunatnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz