"Cierpienie jest istotą życia i wobec tego nie przychodzi do nas z zewnątrz, lecz jego niewysychające źródło tkwi w każdym. Gdyby cierpienie nie było najbliższym i bezpośrednim celem naszego życia, egzystencja nasza byłaby zupełnie bezsensowna."
Zgadzacie się Państwo z poglądem Schopenhauera?
Ja to uważam, że człowiek to bezwolna istota, podlegającą dwóm jedynie emocjom, lecz w różnych wydaniach. Te emocje to dobro i zło, albo właśnie cierpienie i coś do niego przeciwnego tj. choćby miłość, chodzi o dwa antagonistyczne pierwiastki.
Wbrew pozorom i temu, jak miłość magicznie by nie brzmiała, to właśnie jest bardzo zwierzęce. Prosty rachunek, w którym, kiedy czujemy się źle- należy od tego czegoś uciec, kiedy zaś dobrze- warto w tym czymś, co wywołuje w nas te pozytywne emocje, pozostać- taki uczuciowy kompas często warunkuje przetrwanie, szczególnie w jakichś pozarozumowych, prostych, a więc typowo zwierzęcych środowiskach (umysłem kłamiemy i w ogóle komplikujemy wszystko).
Więc jak już, to naszą istotą życia, podług mnie, byłoby błądzenie od bólu do przyjemności, jak robi to każde zwierzę. Zwykła zwierzęca chęć przetrwania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz