Koncepcja ta tłumaczyć by miała regresje hipnotyczne, cofanie się do rzekomych poprzednich wcieleń jednostki. Bo też dana osoba składać się miałaby z cząsteczek świadomości, które dawniej tworzyć miały albo nic, albo jakąś istotę, w tym prawdopodobnie również i człowieka, a zachowawszy jego wspomnienia, stanowiłyby one też "wspomnienia" nowostworzonej świadomości ludzkiej.
Koncepcja ta stwarza też karykaturalny model reinkarnacji, gdzie cząsteczki, które tworzyć mają nas, w przyszłości tworzyć będą, zachowawszy fragmenty naszej osobowości, zupełnie inną istotę, po wszelkie już czasy.
Mało jest to koncepcja przekonująca, to z wielu powodów, choćby na jakiej zasadzie cząsteczki miałyby funkcjonować, także jaka ich byłaby natura.
W krótkim rysie, cząsteczki takie tworzyć by miały coraz to bardziej rozwinięte struktury, dochodząc w końcu człowieka, więc również niejako podlegać ewolucji, jednak na cóż by im było te struktury jak najdłużej utrzymywać, to Bóg raczy wiedzieć. Problem, że nie można dać tu żadnego kreatora, który kazałby im się łączyć, jako że i sam kreator, świadomy przecież, winien być z nich ulepiony. Nie można dać cząsteczkom samym także natury jedynie materialnej, choć nie do końca, o czym niżej, duchowością zaś po pewnym czasie wytłumaczyć można wszystko. Podobnie można to wytłumaczyć symulacją, jakimś wielkim mózgiem itd.
Także koncepcja wskazuje finalnie jedynie na możliwość budulca świadomości, budulca stałego, a także na kwestię, że świadomość nie musi być w żadnym razie odseparowanym, indywidualnym, autonomicznym jedynie tworem, zaś strukturą zbiorową właśnie, dzielącą się chwilowo w celu... Być może od zarania świata istniała koncepcja natury, gdzie wszelkie, co istnieje, dążyć miało do przetrwania, łącząc się w coraz to większe, lepiej dostosowane struktury. Nie będę teraz tego rozwijał, załóżmy więc chałupniczo, że tak jest. Tyczy się to także i martwych tworów. Przetrwanie tyczyć się więc miało wszelkiego istnienia. I tak w jego toku wykształcić się miała także struktura świadomości, jako że ta wykazywała cechy najbardziej elastyczne przystosowawczo, więc też i, w skali kosmosu, obdarzona miała być największym prawdopodobieństwem przetrwania pod względem nie wielkości, a ilości i elastyczności właśnie.
Choć też podoba mi się takie ujęcie z walczącym nawet i mimowolnie o przetrwanie samego ze sobą całego kosmosu, nie zaś tylko jego tej ożywionej części.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz