Translate

poniedziałek, 17 października 2022

142.

Niebanalną jest kwestia o tym, jak widzieć należy obrazy, to, gdy jeden by stanął przed Tobą. Od razu warto też dodać, że nie ma ku temu instrukcji, a tego, kto mówiłby, jak je w istocie oglądać "należy", należałoby, co radzę, najszybciej w muzeum ominąć.

Zatem znałem takiego człowieka, który podchodził do tego, jak dla mnie, stereotypowo, więc i skrupulatnie. Zresztą wyglądał mi na stereotypowo-skrupulatnego typa. Nosił duże okulary, był stary, trochę, lecz nie nazbyt siwy, a gdy mu powiedzieć na drodze "dzień dobry", odpowiadał to samo, lecz niższym, zachrypłym lekko głosem, niewinnym, z pozoru, statecznym ukłonem, wzmagającym doń tym większy jedynie szacunek. I nijak w tym było snobizmu. Elegancki, a nie rzucający się w oczy Pan, istotnie od wielkiej litery. Ot, nikt go nie widzi, a zauważyć go warto. Taki to zbliża się do obrazów, by je tym lepiej dostrzegać, wwierca się w ruchy pędzla, a tak już jest blisko ustami, że jakby miał ten polizać, smakując językiem z uwagą wszystkie składniki farby. Nie spieszy się, każdemu poświęca tyle samo czasu, wychodzi przed północą, a pamięcią o nim jest nabity paragon na bilet emerycki...

Lecz dalej..., a dalej jest wycieczka szkolna, toteż czym prędzej należy uciec ku sąsiedniej sali, tak trzymając kciuki, by, kiedy tę zwiedzimy, z tamtej sobie poszła. Jedyna z nich wszystkich warta zapomnienia i kropki jedynej na końcu. Nic tam się za nią nie kryje.

Co nieco dalej trafia się alternatywka. Jest to jedyny moment, kiedy z własnej woli zapominamy o nudnych, Boże, fatalnie nudnych obrazach. Idąc więc za nimi, lecz po cichu za nią, próbujemy z jej chodu doczytać się, co też robiła dwadzieścia jeden lat temu i czy to aby jakkolwiek wpłynęło na możliwość, by do niej zagadać. Ach, w ogóle wydaje mi się, że wie o obrazach już wszystko, że poświęca im wszystkim tyle tylko czasu, ile im tylko potrzeba. I Boże mój, że ona wie tylko, co myślał Canaletto i że dla niej dowiedzieć mógłbym się każdej jego myśli i w ogóle wszystko..., i wszystko u niej można by zakończyć wielokropkiem... I z serca wykrzyknikiem!
Alternatywka nienachalna, skrojona naturalnie, by zostawić u wszystkich zgromadzonych samców wielką dziurę w obrazach i jedno niespełnione marzenie... Już prawie nie pamiętam żadnego.

Potem kilka par jeszcze. A zawsze miałem wrażenie, że faceci są tam albo z przymusu bezwolnego, bądź też i z własnego właśnie, zabierając drugą połówkę, choć jedynie w ten sposób, by okazać się być, metaforycznie, człowiekiem w płaszczu... i z laską oraz w kapeluszu z wypastowanymi butami i kręconym wąskiem. Snują się oni zazwyczaj pod rękę, więc nierównym szlakiem, jako że, balansując, odbija ich to w lewo, to czasami w prawo, to wszystko zależy, kto mocniej pociągnie...

Dalej kilku snobów w fircykowych sukniach, a w tle studentka ASP kreśli na sztaludze to, co już kiedyś ktoś stworzył. Zazwyczaj mijamy ją obojętnie, to z żadnym w spojrzeniu przekazem, choćby sugestią po cichu, to jedno - zerkając z ukosa, czy kopia jakkolwiek udaje oryginał. A gdyby w istocie, nadal kopia, mamy jej tylko za złe, że choćby rozdwojoną końcówką włosa zasłoniła nam którąś tam setną oryginalną i stuletnią ramę, którą i tak w innym razie zaszczycilibyśmy jedynie za długim mrugnięciem... Jeszcze kilku snobów snobistyczne studiujących przestrzeń na środku sali, w postawie sugerującej poznanie sensu tego zbytku.

Dwie Panie strażniczki przy kolejnej z cieknącą w kącikach ust śliną, ileż można przecież oglądać to samo i słuchać skrzypiącej podłogi! 
W ogóle wszystko, jak spojrzeć, przyspiesza, biegną małe dzieci, ktoś się rozpłakał, inny dostał w twarz, wiązałem buta, a grupka fagasów robi zdjęcie "Narodzinom Wenus" w hdrze, sztucznej inteligencji i adekwatnej dla Wenus rozdzielczości.

Dochodzi wieczór, zamykają muzeum. I w ogóle na końcu chciałem napisać, jak ja też oglądam obrazy. Co tam w nich widzę i za ile bym sprzedał..., i jak bardzo by mi to też nie wyszło, ale po tym wszystkim, co wyżej, trochę boję się do siebie przyznać. Wyszedłbym na fetyszystę, być może, i kompletnego nieuka, którego zresztą interesuje to wszystko..., tylko nie same obrazy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz