wtorek, 11 października 2022

140.

A działoby się to i w latarniach, i późniejszą nocą. I weźmy w dodatku, że na nocnej linii, więc "całkiem" po ciemku. Pomijając niepotrzebne, a i nudne wstawki (kto ogląda te wstępy?), chodziłoby o grupowe porno w autobusie, to i z grzybami, LSD wraz z lepszym też alkoholem, ten mieszać miałby się po czasie, to i sam ze sobą, z wyuzdanymi okrzykami nad esencją i sensem hedonizmu.

Kierowca, by nie czuł się, jak zwykle to bywa w tych filmach, zbyt samotny, zostawiając kierownicę w opiece jednej tylko ręki, miałby w kabinie swą alternatywkę. Ta, oddając się wespół oralnym uciechom, podsuwałaby mu co przystanek kreskę fety do popicia schłodzonym spirytem (korzystając z lodówki na wyposażeniu). A leciałby u nich "Jak minął dzień" Krawczyka, w kabinie pasażerskiej przygrywałyby na gitarach zaś nagie cyganki.

Twistem fabularnym mógłby być, to gdzieś w połowie linii, kontroler biletów, kończąc na vipowskim miejscu, więc z przodu, z azjatką na twarzy.

Wesoła ta, skoczna gromadka spotkałaby na krańcu instruktora ZTMu, który sprawdziłby, czy oby kasowniki są dziś wyłączone, a widząc, że w istocie, uśmiechając się, kontent, rzuciłby na końcu moralną pogawędkę nad szkodliwym, smolistym, a i korkogennym działaniem prywatnego transportu. Byłby to bowiem dzień darmowych przejazdów, jak i sam film przy tym promujący komunikację publiczną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz