piątek, 28 października 2022

143.

Bóg jest smutny. Chodzi po obrazach i wszystkie są dla niego jednakowo nieme. W ogóle skąd u niego miałyby się zjawić akurat obrazy, tego nie wiadomo. Bóg jest jednak smutny, w ogóle to najbardziej depresyjny z wszystkich człekokształtnych. Siedzi sam na fotelu, zastanawiając się, to jak się zabić, a kiedy dojdzie, że jest to rzecz godna lepszych paradoksów, to, być może, jak wyjść ze swojego marazmu. Stąd, myślę, mógłby powstać świat. Boże, przecież Bóg potrzebuje miłości. Jakże mógł w tej samotności nie popaść w nic innego, jak nie w ogarniającą go przez wszystkie palce potrzebę jak najgłębszego przytulenia, a choćby odrobiny uwagi? To nie mówiąc o większej miłości. Sklecił więc świat, martwy, jak obrazy, więc posypał go człowiekiem, a pewno, głupi, zorientował się po czasie w swym kłamstwie i że miłość wzięta z eliksiru najlepszej miłości niewiele jest warta. Podrapał się wówczas po głowie, ogolił i umył skarpetki, w każdym razie gdzieś tam po drodze całkiem naturalnym było wymyślić wolną wolę, a to, by ten uwierzyć sam dla siebie mógł, że ktoś tam (ja i Ty!), w dole, faktycznie w niego wierzymy, szanujemy, a nawet kochamy, oddajemy mu się. Och, Boże, ile nagle tu uwagi! Ile miłości! I ile przytulania! To żywe obrazy, ach, i nawet nie potrzeba w nich wiary i wyobrażać sobie po nocach, że dana kobieta z danego pociągnięcia pędzlem mogłaby być jakkolwiek prawdziwa.
Mój Boże, spójrzcie tylko, cóż można zrobić, mając zbyt dużo wolnego czasu, depresję, potrzebę przytulenia i odrobinę wszechmocy. 

Pamiętajmy, gdzieś tam, patrząc w gwiazdy, Bóg to najbardziej samotna istota na tej Ziemi... Wróć, dla niego na tym pyłu nic wartym wszechświecie. Tuła się po tych samych martwych obrazach, patrzy się na zaśmianych ludzi. I gapi się na kobiety Rubensa. I Bóg wie, na co tam jeszcze. "Chodź, pomaluj mój świat!" - krzyczy. A gdy orientuje się, że to zwykły plagiat, schodzi na Ziemię, by móc się do kogoś jeszcze raz tak naprawdę i tak szczerze przytulić.
Boże, cudowne są przytulenia! I, mój Boże, jak ja Cię od serca rozumiem. Boże od wielkiej litery, mój Boże w każdym z nas, na nasze podobieństwo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz