sobota, 13 sierpnia 2022

127.

Lecz czasami, pomiędzy zdobywaniem wymarzonej pracy, dzięki której mógł będę po czasie zarobić na równie niezgorsze mieszkanie, nachodzi mnie taka myśl, niestety, że lokomotywa lecąca po niebie nigdy tak naprawdę wcale nie istniała, i że zmarli odchodzą do ziemi. To nonsens, lecz nie było także niewidzialnych torów, a grające sanie... - w cudzysłowie jedynie "prawdziwe"! Szepcząca skrzyneczka to jedna z tych najtańszych z orzechowej sklejki, zresztą, jako opiekun magicznych przedmiotów, mógłbym tak godzinami...

Lecz wtedy zaraz dochodzę do wniosku, że mam już dwadzieścia dwa lata. A to nazbyt dużo, by w nic już zupełnie nie wierzyć. A za tym, że gro osób z rodziny odeszło na raka, to zbyt podejrzanie się dla mnie rymuje. Lecz mniejsza, wówczas wyjmuję swojego niewidzialnego, zaręczam, papierosa o sobie swoistych tylko właściwościach (być może przyjdzie czas, że również go kiedyś opiszę). Poprawiam swój długi, obszyty po rondzie cylinder (muszę zadobyć taki widzialny przez ludzi). Patrzę w górę, na tory..., i puszczam najlepsze kółka niewidzialnego dymu, jakie kiedykolwiek, jak sądzę, ktokolwiek z was widział.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz