niedziela, 9 stycznia 2022

93.

A może być tak nawet, że nad istnieniem całym pieczę ma trzymać przetrwanie. Ot, chodziłoby o to, że wszystko, a choćby bezwiednie, czy żyjące by było, czy kamieniem, dążyć ma siłą jarzma natury do przetrwania. I tak, zaobserwujmy kiedyś, patrząc w kosmos, jak to, co większe, bądź też co posiada więcej energii, co też przekładać się będzie na bardziej agresywne z otoczeniem działanie, po kontakcie z obiektem w rozumieniu takim- słabszym, powoduje anihilację tego pierwotnej formy, zwykle na inną, przy tym również słabszą. 

Tak więc rozumiejąc, należy zauważyć i to, że wówczas nie tyle istoty żywe, co wszechświat cały podlegałby i żywej, i martwej też przy niej ewolucji, gdzie z jednej strony kwitłaby świadomość, rozum by się rozrastał, dając najdalsze, bo i najbardziej elastyczne przystosowanie, z drugiej zaś oczom naszym ukazujące się byłyby zderzenia kosmicznych brył, pozostawiające te tylko największe, a to nie tylko pod względem masy, lecz i najdalej reagujące z otoczeniem, najlepiej też w konsekwencji dostosowane do przetrwania, tu nieintencjonalnego oczywiście.

Nie tyle nie ma to sensu, gdy taki wniosek dodać, że na cokolwiek nie przyjdzie nam spojrzeć, w starciu z czynnikami zewnętrznymi, swoją formę pierwotną, choćby pod względem kształtu, zachowają obiekty najsilniejsze, największe, najbardziej sprytne w końcu, najlepiej więc przystosowane do warunków świata, do kontaktów z innymi obiektami, pal licho, czy będą te żywe, czy martwe. A zatem więc wszechświat cały byłby wielkim starciem, polem bitwy, walką o przetrwanie wszystkiego ze wszystkim, w którym to my, również pionki, możemy świadomie przyglądać się temu, jakież to czynniki sprawiać mają, że jedno, co widać, zmienić może, zniszczyć drugie, czyli to za jego żywym przyzwoleniem, czy martwą, nieożywioną ciszą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz