poniedziałek, 3 maja 2021

81.

Mijając senne mary i zające, nikomu w głowie nie postanie, ani anioł nie podszepnie, ani też Bóg naprowadzi, że zewsząd wkoło, gdzie spojrzeć nie przyjdzie, gdzie odwrócić głowę, że wszystko nie wychyla się ani o wąs jeden poza to, co z myśli powstałe, co chwiejne, mgliste, więc i rozwiane może być naraz, a choćby przez szybszy oddech, nieopatrzne chuchnięcie, czy otwarte oczy.

To dziwne, lecz we śnie tak samo wszystkie oczy, chyba, że jedno w nim mamy, albo całkiem więcej, niż zazwyczaj, pozostają otwarte. A i co dotknąć, co powąchać, nie odbiega od prawdy, tej samej, co mówi, że ogień smoka, jak każdy, będzie bolesny, a pocałunek pięknej księżniczki rozkoszny.

A i emocje prawdziwe. Dość popatrzeć, jak we śnie, słabi zwykle, jak za dnia, bojąc się śmierci, czmychaliśmy w rozrosłe znikąd krzaki, albo też, gdy cicho i bezpiecznie, a i przyjemnie czasem, wałkoniliśmy się bez perspektyw na cięższą przyszłość.

Toż i głupota rzeczywista nawet. Tak jak we śnie się rodząc, mamy to, co nam mózg da za jedyne, co słuszne i prawdziwe, a i bojaźni godne, tak, budząc się do jawy, ją jedynie naraz za słuszność mamy, smoki za wymysł szarlatanów, a sen sam na godną splunięcia prawdę, choćbyśmy nie tak dawno w nim samym jeszcze, w głowie pstro z jawy mając, uganiali się za maszkarami, bez błogosławieństwa tej jednej myśli, że sen to jest, ułuda, a naprawdę- nic, i że wcale go nie ma.

Zatrzymajmy się kiedyś, popatrzmy wokół, pomódlmy się o myśl taką, że wszystko to, co dane ręce, nosowi, co dane uszom i oczom, równie dobrze nie więcej może się zwać, niż snem. To też miejmy na uwadze, że tej samej nocy jeszcze zapomnimy - o dzieciach naszych, o kredycie na życie, o żonie, kochance, wybrance, uganiając się za tym, co teraz mamy za majaki mózgu, nic więcej. Boże, toż my jeszcze tej nocy też nie więcej będziemy, niż sennym, hasającym po wyśnionych łąkach majakiem. 

Zastraszeni tą myślą, usiądźmy wówczas na ławce i w taką się uzbrójmy, że to, co pewne i stałe, co trzyma nas tutaj, to pamięć tego, co wczoraj nas spotkało. A pomyślmy, gdyby, jak za snem, budząc się w jawie, zawsze widzielibyśmy inne miejsce i inna czekałaby nas przygoda, co wówczas by się ostało z tego, co pewne i oczywiste? Nic całkiem, sen, majak jedynie.

A gdy i to już sobie obmyślimy, wstańmy, popatrzmy na zegarek i pójdźmy dalej do pracy, czy gdzieśmy się udać mieli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz