Ciekawy jest sen.
Ciekawe w nim jest chociażby to, że śniąc, wbrew naszej woli i wbrew jej udziału, nasz martwy i bez nas pozornie bezwolny umysł w stanie jest posługiwać się logiką, prawem przyczyny i skutku, samodzielnie generując nie dość, że świat, to jeszcze i wcale złożone w nim osadzone historie, w których, również bez naszej woli, osadza i nas, uprzednio pozbawiając pamięci o swym "prawdziwym" życiu. Cudzysłowie przy słowie- prawdziwy- jest bardzo wymowne.
Prawdopodobnym jest więc założyć, że jakiś, być może jedynie z pozoru, martwy czynnik, który tutaj nazywamy umysłem, w stanie jest nam wygenerować życie... przynajmniej na kilka godzin. W stanie jest stworzyć cały świat, ludzi, historie tych ludzi, zdarzenia, na końcu umieszczając w nim nas- ślepych, mających świat ze snu za jedyną rzeczywistość, w której, co ciekawe, być może nie mamy nawet wolnej woli...
Takie spojrzenie pozwala spojrzeć, jak nasz conocny sen dalece jest skomplikowany, a jak dalece niezwykły i jak podobny do naocznej, codziennej empirii.
Równie dobrze tak mógłby wyglądać nasz świat, na którego szczycie podobnie działałby umysł... To oczywiście już dość stara koncepcja, nawiązująca do hipotezy symulacji.
Ciekawi mnie tu tylko, czym umysł jest w zasadzie i jak możliwe jest, by sam z siebie, niczym jakaś ożywiona maszyna, bez naszego świadomego udziału generował każdej nocy logikę, generował ludzi, a w końcu i generował nieświadomych nas.
Skoro ten tak dobrze poradzić sobie może nawet z tworzeniem wręcz charakterów, złożonych psychik istot ze snu bez nas, to ciekawe, ile już na jawie- to czego doświadczamy, to kim jesteśmy, faktycznie stanowi o naszym realnym istnieniu...
Boże, co w takim rozumieniu oznacza w ogóle słowo "realne"?
Może jesteśmy chwilowym, kilkudziesięcioletnim tworem umysłu, tak jak co noc przeżywamy jego autonomiczne kilkugodzinne twory...
Jeśli mają Państwo jakieś na to teorie, to zapraszam do dyskusji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz