środa, 7 kwietnia 2021

19.

Przemyślenie z cyklu tych niedochodowych...

By być szczerym, nie jest ono w zupełności moje. Co prawda zauważyłem już wcześniej poniższe zjawisko, natomiast, nie wiedzieć czemu, nie pochyliłem się nad nim w należnym mu skupieniu i dopiero niedawno znajomy, który również je zauważył, postanowił nakreślić mi temat, a teraz ja- bardziej szczegółowo go opisać.

Kwestia dotyczy snów, a w zasadzie znikania naszej w nich świadomości. Kiedy kładziemy się spać, i nie mamy przy okazji jeszcze snu świadomego, na czas śnienia nas nie ma, ot tak znikamy, przestajemy istnieć, jakbyśmy nigdy nie żyli, tak więc nieistnienie nie jest nam, o ile można w ogóle tak powiedzieć, obce, a my sami nie tacy możliwe, że wieczni i nieśmiertelni.

Jest to jednak obserwacja poniekąd, o czym zaraz, pozorna.

Niestety Noble rozdane, ale, nie bacząc na ten aspekt, zauważyliśmy, że nawet nie mając snu świadomego, a po prostu zwykły, teraz już w cudzysłowie, "nieświadomy" sen, nadal zachowujemy pewną, choć dość prymitywną, ba, nie do końca nawet funkcjonalną, świadomość, zdającą sobie sprawę z fikcji tego, co się we śnie dzieje, z fikcji i przelotności samego snu, jednak również i nie mogącą z tym faktem nic zrobić...

By pokazać to na przykładzie:

Kiedy śnię, że ktoś mnie goni, z jednej strony jestem w tym śnie, albo nie stricte ja, a istota, którą śnię- o tym problemie już dawno temu na grupie pisałem, można zerknąć. Z drugiej jednak strony, przynajmniej w moim przypadku, często zdarza się, że obserwuję sytuację zarówno z pierwszej, jak i z trzeciej osoby, a obserwacje te, powiedzmy, się nakładają, mając wpływ i na jedną perspektywę i drugą. Zjawisko będę oczywiście opisywał swoimi słowami, a zatem często używać będę słów "powiedzmy", "sądzę", gdyż nie mam żadnej specjalistycznej, psychologicznej wiedzy, by odpowiednio nazwać i opisać, albo i zrozumieć zasadę działania opisywanych problemów.

I tak, wracając do przykładu, ktoś mnie we śnie goni... Z jednej strony doświadczam tej sytuacji bezpośrednio, wówczas wierzę, że jest to sytuacja prawdziwa, której należy się bać, w której należy uciekać. Mam pewność jej realności, a świat, w którym jestem, stanowi dla mnie jedyną prawdę. Z drugiej jednak strony, i to w tym samym, powiedzmy, czasie, całe zdarzenie obserwuję z poziomu, w którym wiem, że jest to sen, że nic mi się nie stanie, nawet jak mnie złapią. Obserwacje te wpływają na siebie, dając otuchę gonionemu, ale też i uczucie strachu świadomości, która wie, że świat, w którym istnieje goniony, jest światem pozornym, a zatem i nieszkodliwym.

Pojawia się tu problem rozdziału świadomości w zasadzie na dwa quasi-odrębne byty i z jednej strony jest to prawda, jednak z drugiej, niezależnie jakby komicznie to nie brzmiało, w takim stanie jest się i jedną, i drugą, może dlatego lepsze słowo- percepcją naraz. Goniony w pewnym sensie wie, że cała przytrafiająca się mu sytuacja jest fikcyjna, co jednak nie ujmuje mu bezpośrednio strachu i, powiedzmy, wiary w tę realność..., niemniej i tak, choć może to się wydawać paradoksem, jakoś wewnętrznie go uspokaja, nadając jego staraniom ucieczki pewną formę teatralnej gry, której się ma świadomość, jednak, mimo wszystko, w którą i tak się wierzy.

Z kolei jako, używajmy już tego słowa, percepcja, która zdaje sobie sprawę z fikcji śnionej rzeczywistości, i tak nie mogę na nią wpłynąć, także stąd wniosek, że nie jest to świadomość pełna, być może zdolna do swej indywidualności, być może, pojawia się tu również problem, być może ona wcale, podobnie jak istota goniona, może nie być mną.

Jednak, analizując tę kwestię, sytuację widzę raz oczami jednej percepcji, raz drugiej...

...

Kiedy się sprawie przyjrzałem, doszedłem do wniosku, że podobny rozdział percepcji jest bardzo częsty, być może występuje zawsze, jednak raz jest bardziej, raz mniej widoczny, bądź to ja po przebudzeniu pamiętam go raz lepiej, lub mniej, albo wcale nie jestem na ten wyczulony. Co ciekawe, świadomość fikcji całego snu pojawia się szczególnie w momencie, kiedy we śnie jestem, bądź śniona istota jest w tragicznej, bliskiej śmierci sytuacji.

Pisałem już w oddzielnym wpisie, że sen może dość ciekawie obrazować reinkarnację, a powyższe zjawisko obrazować z kolei może związane z nią problemy, jak choćby koncepcję duszy, która naraz może inkarnować w różnych miejscach, mając wiele świadomości...

Ponadto, nie rozwiązując oczywiście problemu, pytanie, czy obie percepcje ze snu są mną, jednak, jak już wspomniałem, doświadczam sytuacji i punktu widzenia raz jednej świadomości, raz drugiej, a i one same są jakby jednym, będąc rozdzielone jedynie percepcjami, innym punktem widzenia sytuacji... Zatem być może do końca nie tracimy świadomości również i we śnie, a więc można założyć, że tym samym możliwe, że w ogóle, choć to już zbyt dalekie posunięcie, ale i tak teraz o niebo bardziej prawdopodobne. Ponadto są momenty, kiedy nie śni nam się nic, ale również i tu możemy z lekka na siłę założyć, że, przynajmniej wówczas, swej szczątkowej świadomości nie jesteśmy w stanie zauważyć, albo, budząc się, zapamiętać.

Ciekawe i powtarzalne zjawisko, dla ciekawych świata zaznaczam, bez żadnego dmt itd.

"Zwykły" sen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz